niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 1.

Królu mój, Panie mój : Głębia Lochów.

Ból w barku i nadgarstku. Szalałem. I stałem się tak jak nigdy świadomy, mój umysł wyłonił się z mroku nieświadomości. Nie wiedziałem gdzie jestem, szybkość moich zmysłów przyszła powoli. Walczyłem na myśli. Z czasem odkryłem, że moja lewa ręka gdzieś bezwładnie leżała. Przeniosłem palce. Słuchałem z intensywnością, nic nie widziałem. Dotykałem delikatnie mojej twarzy, ręka trzęsła mi się z powodu piękżcego bólu. Moja zakrwawiona skóra na zranionym policzku.

Cóż więc się ze mną stało.? Zebrałem swoją wrażliwość podczas gdy moja świadomość powracała tak wolno, jak nadchodzący świt... To byli królewscy strażnicy... wydajność wśród gości bankietowych.

"Twoje przeklęte piosenki, Aithen". Królewski głos echem w mojej głowie tuż przed poleceniem, że powinienem zostać zatrzymany. Strażnicy podjęli się tego zadania, wykręcając mi ramiona za plecami i tłukąc mnie w kolana. Uderzył mnie ze złośliwości, gdyż chciał odciągnąć mnie od króla. Szydziłem, drwiłem, a potem... wszytko stało się czarne.

 Pamiętam jak obudziłem się z zawsze obecnym ciężarem na sercu. Nigdy nie byłem nielojalny wobec króla, już pierwszego dnia nadał mi swoje zaufanie. Był moim Panem.! Więcej niż sześć lat minęło odkąd zostałem przydzielony do służby potężnego króla Morisa. Służyłem wiernie, zawsze z otwartością. Prawdziwość przesiąknięta mną, a pan z mądrością akceptował prawdę, nawet wtedy kiedy mój głos nie był brany pod uwagę. Jednak w wątpliwościach nigdy nie okazywał gniewu, który ukarałby mnie w ten sposób. Jakie były powody.? Nie mogłem znaleźć żadnej odpowiedzi.

Z tej świadomości wzrastam, stałem się bardziej wrażliwy na bóle. Moja głowa, gdzie gniewne pięści uderzyły, wnętrze jej boli przy każdym wysiłku, chciałem uciec, odejść, ale ból zdrady leżał ciężko wypełniając moje serce, więc dużo gorzej niż moja posiniaczona i pokaleczona skóra.

Zrobiłem próbę otworzenia oczu. Nie mogłem tego zrobić, bo miałem spuchniętą twarz. Moja prawa ręka wisiała przykuta nad moją głową tworząc rozdzierający ból, jedno ramie rozciągnęły kajdany, drugie leży luźno na drugiej stronie. Podłoga i ściana wysyłały zimne dreszcze po moim ciele. Czułem mdłości z moich własnych płynów ustrojowych, smród wisiał gęsto. Z rany w górnej części mojej kości policzkowej zasuszona krew zlepiła mi twarz. Wykręcałem się, wiłem. Rozpaczliwie szarpałem łańcuchy próbując złagodzić moje bóle. Wreszcie leżałem nieruchomo, a potem... nicość.

W zmierzchu świadomości moje myśli wkradały się powoli, boleśnie. Po pierwsze przyszło zimno w moich nogach przypiętych do muru. Nieustannie miałem dreszcze. Myślałem o czasie. Ile minęło.? Gdyby to była chwila, godzina, być może dzień.? Nic, tylko czerń i łagodne uczucie życia jako mojego jedynego mienia. W moim niejasnym odrętwieniu słyszałem stonowane krzyki męki jakby piekło leżało tuż poza zasięgiem mojej ciemności. Podzielając rezonans głosów kobiet, mężczyzn i dzieci krzyczących, stają się jedynym kanałem na świecie, a wkrótce i on mnie zostawił.

Oczy otwarte przez szczeliny, twarz nadal spuchnięta. Nic nie widziałem, czułem dużo, zastanawiałem się czy ja naprawdę czułem czy tylko to sobie wyobrażałem. Moje bolące policzki i czoło. Odkryłem prawdę, wiedziałem, ale nie mogłem nic zobaczyć. Widziałem słabe czarne sylwetki przed twarzą i znalazłem rękę powyżej w misternym świetle. Poza tym otoczyła mnie ciemność.

Bardziej świadomy, pomyślałem bardziej obrazowo. Królu tak Królu, Panie Mój oskarżyłeś mnie o nikczemne czyny zdrady, niepowodzenia w mojej komisji... Zabrał mój honor. Przeklinał mnie, szydził ze mnie i bluźnił z mojego pochodzenia. Mimo to w ciężkich wspomnieniach z tej strasznej nocy pamiętam czerwone dywany, salę, gości i wiszące czerwone draperie, radość króla,  gdy posłaniec dostarczył zwój. Wkrótce jego gniew skierowany do mnie - wiernego i pokornego sługi. Pamiętam twarz i głos Króla, krzyknął słowa, które rozerwały moją duszę. Spojrzał na mnie nie-tak, największą obelgą, w ozach widziałem głębie dobroci, a teraz nie ma nawet tyle dla mnie.

Gdybym został fałszywie oskarżony.? Z pewnością. . .  Chęci karania mnie przez Króla i Jego słowa są dla mnie straszne... i Jego dwór.? Tak, tak było. Och, zbeształ by mnie wiele razy, ale nigdy z witriolu wygłoszonego w tym dniu. Dlaczego mój Panie oskarżasz mnie o takie haniebne czyny.? A t jeśli jego zarzuty były prawdziwe, chętnie by mnie uśmiercił. Ale jeśli nie będzie tu żadnej rady.? Ja sam, nigdy nie byłem wierny, lojalny, nawet do królowej. Dlaczego tyle osób było za.? Był to przymus czy też było to poważne naruszenie lojalności.? Jeśli tak będzie, to którego następnie będą uważać za zdrajce.? Nie mogłem nawet zgadnąć.! Być może Król był opętany przez ducha demonicznego lub tego w którym były ręce mojego Pana. Ale jeśli tak ma być, to po co piszę.? I wzdrygnąłem się na takie myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz